piątek, 11 listopada 2016

Meksyk - Mexico City

Plac Zócalo

Na wstępie muszę zaznaczyć, że w Mexico City byłem w 2014 roku. Wszelkie informacje praktyczne pochodzą z tego okresu, możliwe że coś się zmieniło, np. ceny poszły w górę, bo przecież nie w dół ;-)

Kilka ważnych faktów o mieście

  1. Miasto jest ogromne. Mieszka w nim ponad 9 milionów ludzi i zajmuje powierzchnię 1,5 tys km2! Czyli 3 Warszawy pod względem powierzchni lub ponad 5 pod względem liczby ludzi.
  2. Miasto jest położone na wysokości 2 250 m npm - może mieć znaczenie przy aklimatyzacji
  3. W nocy lepiej nie poruszać się samemu po mieście - sugestia od rodowitych meksykanów do białego turysty
  4. Po mieście najłatwiej i najszybciej poruszać się metrem, jeden przejazd kosztuje 5 peso, czyli około 1,25zł. Mają 12 czynnych linii metra!
Katedra Metropolitana 

Poruszanie się po mieście

Miasto Meksyk to istny labirynt wielopasmowych dróg. W Polsce nie mamy tak szerokich autostrad jak tam ulice w mieście. Trzy, czteropasmówki w jedną stronę to norma. Mimo to ruch jest spory, nawet w nocy. Miałem okazję podróżować autem z byłym rajdowym kierowcą w godzinach wieczornych. Nikt nie był w stanie nas wyprzedzić, a mimo to przejazd z jednego miejsca w inne zajmował dziesiątki minut. Dlatego też warto korzystać z linii metra. Poza metrem są tam też tzw. metrobusy, czyli specjalne autobusy z wydzielonymi pasami. Podobno również całkiem szybko się przemieszczają, lecz nie miałem okazji z nich korzystać.
Drobna uwaga dla kierowców. Przepisy drogowe być może istnieją, lecz ciężko mi to stwierdzić jednoznacznie ;-). Auta są w różnym stanie. Widziałem nawet takie co nie miały ani jednego reflektora - u nich nie ma czegoś takiego jak coroczna kontrola techniczna pojazdu. Jedynie w Mexico City i chyba jeszcze gdzieś jeszcze robią kontrolę na wielkość emisji spalin i nic poza tym. Parkuje się bez zaciągania ręcznego. Może się zdarzyć, że zastawią samochód tak, że nie da się wyjechać (w szczególności na osiedlowych parkingach). Normalne jest to, że taki zastawiony kierowca przepycha sąsiednie samochody i wyjeżdża potem swoim. Może się zdarzyć, że znajdziemy swój samochód przepchany kilkadziesiąt metrów dalej.



Metro

O tym środku komunikacyjnym warto powiedzieć troszkę więcej. Bilet potrzebny jest nam tylko po to, żeby przejść przez bramki. Potem go nie potrzebujemy i de facto go nie mamy, gdyż ta bramka nie odda już tego biletu. Tak więc, w domyśle, wszyscy którzy są po drugiej stronie są tam legalnie :-).
W godzinach szczytu metro jest bardzo, ale to bardzo mocno zatłoczone. Policja w środku reguluje ruch i wpuszcza partiami ludzi w kolejne sektory korytarza prowadzącego do pociągu. Kobiety w tym okresie mają osobne wydzielone korytarze do których nie mają wstępu mężczyźni. Dzieje się tak dlatego, gdyż faceci nie potrafią powstrzymać swoich dłoni żądnych kobiecego ciała. Wejście do samego pociągu też jest dość ciekawe. Najpierw jest walka komu uda się wysiąść z wagonu, potem walka komu uda się wsiąść. Wsiadanie do samego wagonu zajęło mi trzy pociągi. I rzecz oczywista - kieszonkowcy. Obowiązkowo plecaki na brzuch.

Pałac Prezydencki

Alimatyzacja

Lecąc z Europy najpewniej wyląduje się w Cancun lub w Mexico City. Do Cancun z reguły jest taniej, lecz często jest międzylądowanie w USA, gdzie nawet na transferowe loty trzeba mieć wizę amerykańską. Gdy się wyląduje już w tym ogromnym mieście trzeba wziąć poprawkę na kilkudniowe dojście do siebie, gdyż:
  1. Nowa strefa czasowa: -7 godzin do czasu polskiego
  2. Nowe jedzenie, inna flora bakteryjna. Unikać jedzenia na przydrożnych straganach, lepiej iść do restauracji, gdzie ma się pewność, że chociażby jedzenie (owoce, warzywa) są umyte przed podaniem
  3. Wysokość - gdy dorzuci się fakt ponad 2 tys. m npm, to nagle i ten aspekt może nam dokuczyć
  4. Jakość powietrza - w mieście jest taki smog, że po prostu śmierdzi
  5. Hałas - w końcu 9 mln ludzi tam mieszka
Jednym słowem - trzeba być gotowym na zemstę Montezumy, zwłaszcza gdy dodamy do tej listy alkohol i / lub czekoladki z czymś ekstra ;-). 

Uliczki w dzielnicy Coyocan

Komunikacja

Przed wylotem kupiłem nowy smartfon. Po wylądowaniu byłem w stanie komunikować się z Polską, ale nie byłem w stanie dodzwonić się na żaden meksykański numer. Próbowałem wg różnych standardów, raz z plusem z przodu, innym razem z dwoma zerami, itd., lecz nic nie zadziałało. Może warto zwrócić na to uwagę, jeśli będzie potrzeba kontaktu z meksykanami. Bez problemu można kupić sobie kartę z numerem meksykańskim do telefonu. Ja swoją kupiłem na jednym z dworców autobusowych.

W środku Katedry

Zakupy

Meksykanie lubują się w handlu bezpośrednim, targowaniu się. Bym śmiał twierdzić, że to jest coś więcej, taka ich tradycja jeszcze z pradawnych czasów. W związku z tym ciężko znaleźć jakikolwiek supermarket (jeden znalazłem przy przystanku metra w dzielnicy Coyocan). Meksykanie wolą robić zakupy na bazarach. Smaczny obiad można zjeść dobry w niedrogich knajpkach. Ważne, żeby nie dać się zwabić naganiaczom drogich restauracji.

Widok z dachu Katedry

Zwiedzanie

Warto wybrać się do ścisłego centrum. Zócalo, czyli tamtejszy Rynek. Jest to ogromny plac z równie wielką flagą Meksyku stojącą na jego środku. Przy placu jest potężna Katedra Metropolitana, Pałac Prezydencki, nieopodal znajduje się Pałac Sztuk Pięknych. Warto też wybrać się do innych dzielnic jak wspomniana już wcześniej dzielnica Coyocan. 

Kilka uwag z doświadczenia
  • Można wejść na dach Katedry. Kupuje się bilet za 20 peso na wieżę. Idzie się tam z grupą, którą prowadzi przewodnik. Następnie z wieży, a raczej dzwonnicy przechodzi się na dach skąd można rozejrzeć się po okolicy. Uwaga na sprzedawców, którzy mogą próbować sprzedać bilet za wyższą cenę niż jest to ustalone.
  • Do parku w Coyocan nie można wejść z zakupami. Stoją strażnicy i pilnują, żeby nikt nic tam nie wnosił.
  • W okolicach placu są naganiacze drogich restauracji. Lepiej pójść kawałek dalej w uliczki i można zjeść obiad za rozsądne pieniądze
 Plaza de Toros (arena walk byków)

3 komentarze:

  1. dobra rada: "unikać jedzenia na przydrożnych straganach" no świetnie, właśnie takie jedzenie się je - dokładnie takie jak jedza meksykanie ze wszystkimi ostrymi dodatkami one sa po to żeby Cię kłopoty żołądkowe nie dopadły. A jak Ci nie smakuje lokalne jedzenie zawsze możesz iść do Mac Donalda hahaha - poczytaj Cejrowskiego i nie wprowadzaj ludzi w błąd wypisywaniem swoich własnych nie sprawdzonych teorii. Zawsze jem lokalne jedzenie to co tubylcy i nigdy mi nic nie było a żołądek mam wrażliwy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Preferencje smakowe są różne. Na swoich wyprawach spotkałem podróżników z różnymi gustami. Jedni unikali lokalnego jedzenia do tego stopnia, że żywili się tylko w zachodnich lokalach, inni jedli tylko i wyłącznie lokalne jedzenie. Każdy ma swoje gusta. Ja osobiście uwielbiam meksykańską kuchnię i bardzo ją polecam. Sugeruję jedynie ostrożność przy jedzeniu na straganach ze względu na warunki sanitarne. W restauracji jest szansa, że te warunki są lepsze, czyli mniejsze prawdopodobieństwo, że się zatrujemy. Masz rację, że należy jeść to co jedzą tubylcy. Jeśli jedzą ostre potrawy my również powinniśmy jeść na ostro. W Meksyku zrobiłem ten błąd, unikałem ostrego i byłem chory. Na kolejnych wyprawach już się dostosowywałem, nawet jedząc czasem na straganach i z reguły było wszystko dobrze. Sporadycznie zdarzały się tylko małe problemy żołądkowe.

      Usuń
  2. Cejrowski akurat jest jedną z gorszych osób na których powinno się wzorować. Ktokolwiek podróżuje trochę więcej, wie, że większość opowiadanych przez niego "ciekawostek" to bzdury, wymyślone na potrzeby telewizji. Kiedyś łykałam jego książki jak pelikan.Po mieszkaniu w 7 krajach i zwidzeniu ponad 50 % świata, wiem, jaka byłam łatwowierna.
    Z tymi przyprawami to nie do końca prawda. Większość przypraw w Meksyku jest podawana osobno i każdy może sobie dostosować ostrość. Tak więc większość meksykańskiego jedzenia nie jest nawet ostra. Wszyscy Maksykanie lubią chipotle, ale już nie każdy dodaje peri peri;)

    OdpowiedzUsuń