środa, 25 maja 2022

Pałac Schaffgotschów w Kopicach

 


Pałac powstał i służył pierwotnie jako siedziba rycerska, lecz to zainicjowana w 1783r. przez Heinricha Kaspera przebudowa starej siedziby na klasycystyczną rezydencje, była krokiem milowym w kierunku obecnego wyglądu. Po 83 latach dobra w Kopicach zakupił hrabia Hans Urlich Schaffgotsch dla swojej żony Joanny. Klika lat po zakupie małżonkowie zlecili ponowną przebudowę, której zarys efektu zewnętrznego możemy oglądać do dziś.


Pałac w Kopicach bywa nazywany pałacem na wodzie, nie bez przyczyny, jest on otoczony z trzech stron jeziorami, które oplatane są gęstym drzewostanem parkowym o powierzchni ok 60ha. W parku znajduje się 10 stawów. Początkowo w leśnym parku istniało ponad 300 rzeźb postaci i zwierząt w naturalnych rozmiarach. Niestety obecnie nie znajdziemy już ani jednej. Za to do dziś możemy podziwiać Mysią Wieżę z 53 krętymi schodkami, Świątynię Diany a także zniszczone Mauzoleum rodziny Schaffgotschów oraz Kolumnę Zwycięstwa.

Rezydencja poza hekrarami ogrodów kwietnych miała za czasów swej świetności także palmiarnię w egzotycznymi drzewami.


Historia ostatnich 7 dekad jest dla pałacu surowa i smutna, tym bardziej, że bez większych trudności przetrwał on obie wojny światowe. Okres prosperity Pałacu w Kopicach skończył się wraz z II wojną światowa, gdy rodzina Schaffgotschów opuściła posiadłość, wnętrza powoli niszczały a ogrody dziczały. Jeszcze w początkach lat pięćdziesiątych pałac był nieźle wyposażony, odbywały się w nim potańcówki, bale noworoczne, kolonie letnie i obozy dla młodzieży.


Spore spustoszenie poczyniło utworzenie na parterze pałacu magazynu płodów rolnych, w tym głównie zbóż. Podobno osoby nadzorujące magazyn handlowały zgromadzonym zbożem za plecami kolektywu. Z każdym kolejnym tygodniem niknęły kolejne worki. Jesienią 1956 roku nadszedł czas kontroli i inwentaryzacji przechowywanych w pałacu zbóż. Ktoś musiał uprzedzić osoby zamieszane w nadużycia o nadciągającej kontroli. Najprawdopodobniej dla ratowania skóry i zatarcia śladów nadużyć zrodził się plan podpalenia pałacu. W pochmurny październikowy poranek 1956r., nieznani sprawcy podłożyli ogień w czterech miejscach, a także zadbali o to, by w jeziorach nie było wody do jego ugaszenia. Spłonął dach, zawaliły się stropy.


Po pożarze pałacem przestał interesować się ktokolwiek, nawet lokale władze nie były zainteresowane jego losem. Miejscowa ludzkość powoli i skrupulatnie zaczęła grabić to co jeszcze pozostało w pałacu, a znudzona młodzież niszczyła piękną sztukaterię i ocalałe cudem rzeźby parkowe.

Po tych wydarzeniach właściciele pałacu zmieniali się kilkukrotnie, obiecując przy zakupie rychłą jego odbudowę i przywrócenie dawnej świetności. Niestety z obietnic nie pozostało nic, poza gruzem na pałacowym podwórzu.

Obecnie po paru latach bycia własnością luxembourskiej spółki, Pałac znowu znajduje się w rękach polskich prywatnych inwestorów. Miejmy nadzieję, że nowi właściciele w końcu pozwolą cieszyć się dawnym pałacowym pięknem.


 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz